Garmin Iron Triathlon 1/4 Płock – powrót po latach

1 czerwca 2021

Starty, Triathlon

Tydzień odpoczynku i kolejne zawody na dystansie Garmin Iron Triathlon ¼ IM w Płocku, już mierzyłem się z tym dystansem tutaj 2018 roku. To jedno z fajniejszych miejsc z najbardziej słynną strefą T0-T1 i ta „ścianka” podbiegu po skarpie (coś podobnego przeżywałem na IM Walia), a że to znowu jednodniowy wypad, to nie mogło nie tu nie być. 

Po jednym/dwóch zdaniach o każdym z etapów:

Pływanie (950 m) – woda rześka, ale przyjemna, nie było walki z glonami jak parę lat temu (podniósł się poziom o 60 cm). Tym razem zmusiłem się do większej pracy, ale jak nigdy zawaliłem nawigację, zielona boja (na szczęście tylko ta końcowa) i zielone czepki to nie jest dobry pomył, mało ją widziałem (znaczy się widziałem za dużo);
Strefa (T0-T1) –  tu do końca miałem wahania co do strategii, omijać ? tylko buty ? zdejmować piankę ? poszedł wariant, że zakładam buty i piankę zdejmuję w biegu po drodze i to był niestety błąd, bo buty strasznie wolno wchodziły na mokre stopy i do tego złapał mnie skurcz, trzeba było lecieć na bosaka, uciąłbym ze 30” – człowiek się uczy całe życie; reszta normalnie, czyli walka pod koniec, zrobiło się całkiem stromo, potem schody, brakowało łańcuchów 😊;

Gdzieś na trasie biegowej

Rower (45 km) – trasa pagórkowata, wietrzna z kilkoma (w zasadzie jednym trudny technicznie odcinkiem), niestety też w wielu miejscach słabszej jakości asfalt, przy czym wiadomo, warunki równe dla wszystkich; nie padało tym razem, nie było zakrętów i trudnych nawrotek, nic tylko trzymać równie mocne tempo, co nie było łatwe, bo raczej w większości (z racji średniego pływania) nie maiłem podobnie jadących, w całość trasy jechałem praktycznie sam; ostatnie 3km przed metą „zabawa” z przednią przerzutką kosztowała mnie 2 minuty (spadł łańcuch, zakleszczył się między korbą a ramą, musiałem się nieźle pomęczyć aby doprowadzić rower do stanu używalności);

Bieganie (10,55 km – było 0,5 krócej) – na rowerze wyprzedziło mnie masę ludzi kiedy walczyłem z defektem, ale morale nie spadło – starałem się odrobić ile się da, przy czym  tutejsza trasa o różnej nawierzchni i lekko pagórkowata nie pomagała, do tego zrobiło się ciepło i czułem się już zagotowany; Mimo, że zmniejszałem dystans, nie dogoniłem pierwszego, zabrakło niewiele, ale co tam… zrobiłem co mogłem;

Mój wynik:
2 godzin 23 minut 40 sekund

Miejsce: 46 na 213

Miejsce w kat M50-54: 2 na 11

Pływanie (0,95 km) – 0:16:36
Strefa zmian T1 (pływanie-rower) – 0:07:15
Rower (45 km) – 01:15:44
Strefa zmian T2 (rower-bieganie) – 00:01:42
Bieganie (10,5 km) – 00:42:23

Podsumowanie:
– Płock – kolejne bardzo dobre miejsce na szybki jednodniowy start, koledzy z GIT (Garmin Iron Triathlon) potwierdzają, że zawody umieją organizować, jak zwykle wszystko było super; mistrzostwa Mazowsza, to znowu okazja do spotkania się triathlonową rodziną;
– start w super pogodzie, mogłem w końcu już trochę więcej powalczyć, w każdej dyscyplinie dałem co mogłem, dziś trochę pechowo, ale to sport i trzeba było być szybszym, nie ma co płakać;
– jestem 2-gi w kategorii, chociaż obsada nie za bogata (nie było moich pogromców z Żyrardowa), rozkręcam się i jeszcze powalczę;
– lecimy dalej – następny przystanek 1/2  Ślesin;

Subskrybuj

Subscribe to our RSS feed and social profiles to receive updates.

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz