No to przesunąłem się znacznie w kierunku triathlonu, tak miało być w tym roku, ale na podsumowania jeszcze przyjdzie czas. Plany, plany, plany … są po to aby je zmieniać. Czasami nie dajemy rady, czasami organizm odmawia, czasami trafia się nam nieprzewidziana kontuzja, a czasami idzie dobrze, a nawet za dobrze. W moich planach nie przewidywałem w tym roku biegania maratonu. Ale skoro mam pod nosem świetną imprezę, w której w zasadzie jestem od trzech lat, dyspozycja i zdrowie dopisują, to nie pozostaje mi nic innego jak zmierzyć się z tym dystansem. ZAPISAŁEM SIĘ !!! Po tegorocznym szaleństwie w triathlonie został mi niecały miesiąc przygotowań, i nie chodzi o
zwykłe przebiegnięcie. Zmierzę się z moim dwuletnim rekordem życiowym z przepięknego startu w Łodzi. Niby czas jak to mówią fachowcy „d..y nie urywa” … ale to maraton. Ci co przebiegli, wiedzą o czym mówię.
Trening zmodyfikowany, pierwsze dłuższe wybiegania mam już za sobą.
Swoją drogą imprez różnego rodzaju jest już tak dużo, że trudno się wstrzelić. Na pewno w dupach nam się poprzewraca. Jak żyć….
19 września 2013 @ 11:16
No i jak przygotowania idą ? Jaki czas atakujesz w tym roku ?
19 września 2013 @ 11:34
Są okrojone, bo wiadomo późno skończyłem triathlon (Chodzież) i zabraknie dwóch długich wybiegań. Ale jestem dobrej myśli, co zaplanowałem, zrobiłem. Pozostają już lżejsze treningi do końca tygodnia i przyszły tydzień luzik i odpowiednie żywienie.
Czas … no właśnie. Mam do pobicia 3:28:31. Przy moim ostatnim czasie na 10km, ponoć da się pobiec coś w przedziale pomiędzy 3:10:00-3:15:00, ale to maraton, nie moja bajka, więc cel to coś pomiędzy pobiciem rekordu, a 3:20:00. Jak będą sprzyjające warunki, dyspozycja chyba będzie (chociaż kto wie), to jest to możliwe do zrealizowania.
Potrzebujesz zająca :), przy twojej wzrostowej dyspozycji może cię pociągnę do 15 km :).